Wycieczkowo – Wrocław

To, że kocham to miasto już wiecie. To, że byłam tam nie raz, i jeszcze nie raz będę, też zapewne wiecie 🙂 Za każdym razem staram się zobaczyć i zwiedzić coś nowego, a jeśli nie nowego to starego, ale o innej porze roku czy o innej godzinie w ciągu dnia czy nocy. Tym razem byłam razem z dziećmi, zatem i to co ustaliłyśmy do zwiedzenia z moją przyjaciółką i przewodniczką Asią, było bardziej przemyślane pod kątem maluchów. Pogoda się udała, można by powiedzieć nawet, że upały trochę doskwierały dzieciom. O godzinie 15 padała mi cała trójka i do 18 był czas wolny, który wykorzystywałam na intensywne myślenie o trapiących mnie problemach, związanych z założeniem firmy. Weekend minął intensywnie. Kiedy o godzinie 21 w niedzielę zaczęliśmy szykować się do wyjazdu, Kaja zaczęła płakać i szlochać „Mamusiu, tak mi smutno, że już jedziemy do domu. Tak mi się u cioci podoba”. Kolejna „zarażona” tym miastem. 😉

W piątek po przyjeździe ( jazda w aucie bez klimatyzacji z trójką maluchów z tyłu jest nie lada wyczynem – kiedyś jeździli i żyją, ale nie wiem jak 😉 ) i ogarnięciu bagaży wybraliśmy się do Hydropolis. Rewelacyjne miejsce! Fakt, że moje maluchy były troszkę za małe, ale nawet one biegały i cieszyły się z wielu rzeczy. Jest tam dużo czytania, są filmy do oglądania, plansze cyfrowe i komputerowe ekrany. Jest dużo eksponatów, kilka sal tematycznych – woda pod różnymi postaciami. Gdyby nie to, że szarańcza już zaczęła dokazywać i trzeba było się zbierać, ja spędziłabym tam spokojnie z dwie godziny dłużej ( Jest świetna sala „ala” relaksacyjna, gdzie można położyć się i wyciszyć. Jest ciemno, słychać szum morza i wyświetlane są gwiazdy… trochę wyobraźni i można było poczuć wiatr na twarzy ). Ogólnie bardzo polecam, jednak ze starszymi dziećmi, jeśli chcemy rzeczywiście coś poczytać i popatrzeć.

Później był czas drzemki dzieci ,a wieczorem wybraliśmy się na plac zabaw.

Następnego dnia ruszyliśmy już o 10 zanim upał zaczął bardzo doskwierać. Najpierw maluchy chciały bardzo zobaczyć papużki. Chęć oglądania to jedno, jednak gdy przyszło do bliższego obcowania z ptakami, strach wygrał. Dopiero po kilkunastu minutach dzieci oswoiły się i podchodziły trochę bliżej, ale nie za blisko, co wcale mi nie przeszkadzało. Bądź co bądź pamiętajmy, że papugi pięknie wyglądają ale ich dzioby i pazury są naprawdę niebezpieczne.

Później obowiązkowo Rynek i bańki 🙂

Następnie spacerkiem poszliśmy sobie na tzw. Jatki. Nie będę wchodzić w szczegóły i specyfikację tego miejsca, bo obrońcy zwierząt i wegetarianie mnie zjedzą 😉

Wróciliśmy na rynek by dzieci pochlapały się w fontannie ( tak wiem, bakterie, wirusy, grzyby i robaki, wiem ,wiem 😉 )

Szukaliśmy również wszędzie małych wrocławskich krasnali 🙂

Aby trochę odpocząć, poszliśmy na lody i ciasto. Najlepszy tort bezowy na świecie w kawiarni Lulu Cafe. Już kiedyś o tym miejscu pisałam 😉

Jadąc do domu na obiad dzieci zasnęły, zatem wyruszyliśmy ponownie dopiero pod wieczór. Pasowało nam to, bo i tak w planach była fontanna multimedialna przy Hali Stulecia. Pospacerowaliśmy, dzieci zahaczyły o dmuchańce do skakania i na koniec odpoczęliśmy przy zachodzie słońca i pokazie. Jako mama i fotograf mogłabym tam siedzieć cały dzień. Miejsce idealne do spacerowania, odpoczynku, pobiegania i robienia sesji zdjęciowych.

Kolejnego dnia zaczęliśmy od placu zabaw w Ogrodzie Staromiejskim. Kilka chwil dla siebie by zaraz usłyszeć: „Mamooooo, pokręcisz?” Wybawiła mnie ciocia 😉

Kiedyś mam w planie pooglądać ten ogród bardziej szczegółowo, ponieważ z dziećmi długie spacery odpadają. Obowiązkowo musieliśmy zaliczyć karuzelę, która również się tam znajduje. Stara, piękna i nadal sprawna. 🙂

Po parku i karuzeli, naszła nas ochota na przejażdżkę „Polinką”. Trzeba bardzo uważnie czytać instrukcję jak kupić bilet, bo inaczej, tak jak my kupicie najpierw bilety autobusowe ;D Sama wyprawa trwa dosłownie 3 minuty w jedną stronę, ale dzieci miały radochę, bo „latały nad rzeką”.

Ze względu na to iż do pory obiadowej była jeszcze chwila, popłynęliśmy w rejs statkiem po Odrze. W zasadzie nic nadzwyczajnego, ale było bardzo fajnie. Oczywiście przy szarańczy oczy trzeba było mieć dookoła głowy, ale daliśmy radę i maluchy były prze szczęśliwe, bo to była ich pierwsza wyprawa statkiem.

Wieczorem ruszyliśmy na spacer, lody i oczywiście kolejny plac zabaw do Parku Południowego. To co Tygryski lubią najbardziej. 😉

Następnie przyszedł czas pakowania i powrotu do domu. Był to bardzo intensywny weekend. Skłamałabym mówiąc, że nie byłam zmęczona. Nie chciałam jednak przy tak pięknej pogodzie siedzieć na czterech literach i bujać się z dziećmi tylko po Rynku.

Szacun dla Asi, która z nami nie zwariowała przez te 3 dni 😉 Kolejna wycieczka do Wrocławia z dziećmi już za rok. Przez ten czas moja przyjaciółka chyba zdąży od nas odpocząć 😀 Ja zapewne zawitam tam za jakiś czas, wtedy odkryję to, co tym razem było niemożliwe. 🙂 A Was serdecznie zapraszam do Wrocławia. Miasto nr 1 w Polsce. 🙂 Z dziećmi czy bez, nie będziecie się nudzić, to mogę Wam zagwarantować. 🙂

P.S. Jeśli myślicie, że wyjazd był sielankowy i tylko opiewał w uśmiechy i dobry humor, oto dowód, że tak nie było 😉

Do kolejnego „wycieczkowo”. :*

 

 

 

18 myśli w temacie “Wycieczkowo – Wrocław

  1. Wrocław to miasto, w którym poznałam się z moim lubym. Na pewno tam jeszcze nie raz wrócimy! Również polecam! 😊

    Polubione przez 1 osoba

    1. Hydropolis musimy zobaczyć następnym razem, a Twoje dzieci na zdjęciach są idealnym uzupełnieniem waszej wycieczki. Pozdrawiam 😊

      Polubione przez 1 osoba

    2. 🙂 bo w tym mieście historie same się piszą 🙂 a o te miłosne zapewne o wiele łatwiej , w tylu fantastycznych miejscach z duszą i klimatem 🙂

      Polubione przez 1 osoba

  2. Haha jak tu nie lubić wrr kochać twojego bloga 😍 Wroclaw uwielbiam 😍

    Polubione przez 1 osoba

    1. Dzięki. Mam nadzieję, że jest tak jak myślisz 😋 buziaki 😘

      Polubienie

      1. mowie co mysle , co mysle to mówie 😀 :*

        Polubione przez 1 osoba

  3. Aż chce się jechać do Wrocławia 😊 może kiedy kto wie! Zdjęcie poprostu cuudoo, jak ja je lubię oglądać… więcej , więcej proszę . No i pisz ksiazke bo ja na nią czekam😉

    Polubienie

  4. Myślę, że w Twoim wydaniu, i przy udziale rodziny, każda wycieczka będzie udana.
    Wrocław pięknieje, to fakt. Ja, niestety, nie wiążę z tym miastem zbyt miłych wspomnień. Pewno to zbieg kilku okoliczności …
    Bardzo ciekawie zastosowałaś desaturację, takie czarno białe zdjęcia czasami dodają tajemniczości, i te przy fontannie dodały. 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Może najwyższy czas zmienić wspomnienia na pozytywne? Wybrać się i mieć tylko te dobre? Lubię zdjęcia czarnobiale. Kiedy znajdzie się dla nich odpowiednie ujęcie dodaje efektu „wow” co przy kolorze można przeoczyć. 🙂

      Polubienie

  5. podsumowanie najlepsze 🙂 😀

    Polubione przez 1 osoba

  6. Dorzucam: Kolejkowo na Świebodzkim, Kot Cafe z żywymi kotami do głaskania, Wyspa Bielarskaa z placami zabaw, W Rynku Candy Shop z pokazami tworzenia słodyczy…

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ooooo… super! Zapisuję do kolejnego wyjazdu z dziećmi 😃 Dziękuję bardzo 😘

      Polubienie

    2. Mam nadzieję, że nie ma z „martwymi kotami do głaskania”, chociaż po mieście, mającym ulicę Jatki wszystkiego się można spodziewać 😀 😛

      Polubienie

      1. Ja też mam taką nadzieję 😉

        Polubienie

      2. Ja nie widziałam, jest jeszcze z papugami, ale ptactwa nie lubię, to nie sprawdzałam. Na ulicy Jatki są ramy, artykuły dla artystów maści wszelkiej, wyroby rzemieślniczo-jubilersko-artystyczne… A skórę to zdzierają z klienta. Wiesz, nazwy od dawnych rzemiosł i kierunki drogi [Świdnicka, Legnicka] są bezpieczne – przy zmianie ustroju nikt nie każe tego zmieniać 😉

        Polubione przez 1 osoba

  7. Piękne dzieciaki i piękne zdjęcia.
    Trzy ostatnie mnie rozwaliły. 😀

    Polubione przez 1 osoba

    1. 🙂 dziękuję. Bo nie ma tak, że zawsze jest idealnie 😉 Pozdrawiam serdecznie 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz

search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close