Dziwnie się czuję. Chyba jak więzień na przepustce. Szczęście i szaleństwo miesza się ze strachem i niedowierzaniem. Takie – chcę i marzę o tym, ale nie wiem czy mogę i powinnam.
Jadę do Wrocławia. SAMA. Pierwszy raz od momentu zajścia w pierwszą ciążę jadę sama, na dłużej niż 5 godzin. Bez ani jednego dziecka. Ba! Wybrałam się w podróż pociągiem! „Mam takiego stresa”, że czuję żołądek pod gardłem. Nie muszę się oglądać, sprawdzać, patrzeć, mówić, tłumaczyć, krzyczeć, denerwować się i biegać z każdym siusiu… Czuję się wolna, a siedzę jak na szpilkach. Nie wiem, chyba podświadomie czekam na telefon typu „Nie wiem gdzie jest woda w kranie. Wracaj, bo dzieci nie będą miały herbaty”.
Jadę jak każdy inny przyzwoity obywatel. I cieszę się z tego ogromnie. Jednak z tyłu głowy coś mi siedzi i nie daje spokoju. Przejdzie mi to? Też się tak czujecie kiedy zostawiacie dzieci na dłużej? Dla mnie to całkowicie nowe uczucie i narazie nie wiem jak sobie z tym poradzić. Zastanawiałam się, czy w połowie wyjazdu sama się nie spakuję i nie pojadę do domu. Dlatego dla bezpieczeństwa wybrałam pociąg, żeby nie wpaść na taki pomysł. Tak w auto bym wsiadła i sru – już mnie nie ma. Bez auta muszę zwyczajnie przeżyć ten weekend, dobrze się bawiąc i mając nadzieję, że… Wiem o co chodzi! Właśnie mnie natchnęło! To nie o to chodzi, że boję się, że oni sobie nie poradzą… Tylko o to, że poradzą sobie tak dobrze, że nie zauważą mojej nieobecności, że nie będą tęsknić… A kiedy wrócę to powiedzą „Już wróciłaś? Możesz sobie pojechać na dłużej. Nie potrzebujemy cię”. Oooooo, smutno mi się zrobiło. Miało być wesoło…
Teraz skoro nazwałam swoje uczucia po imieniu, żołądek wrócił na miejsce. Uspokoiłam się i odprężyłam, bo na to jak mąż z dziećmi zareagują na mój wyjazd nie jestem w stanie nic poradzić czy wymyślić. Nie ma więc sensu stresować się czymś na co nie mam wpływu. Nie będę pisać sobie wymyślonych scenariuszy. Dzięki temu wyjazdowi wiele się wszyscy nauczymy. Nie zostaje mi nic innego jak przez te dwa dni wyszaleć się i wybawić. Naładować baterie i poczekać na poniedziałek.
Zasmęciłam trochę – przepraszam 🙂 Nie planowałam tego. Nawet zastanawiałam się sekundę czy nie skasować posta…
Jutrzejszy wpis będzie weselszy, obiecuję! Tymczasem Wrocławiu! Przybywam!!! 🙂
Baw się kochana na całego, Ale doskonale znam to uczucie ! Dadzą radę, a jak wrócisz rzuca się na ciebie i będziesz chciała wracać 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zapewne masz racje ☺ 😘😚😙
PolubieniePolubienie
Kochana! baw sie dobrze 😘 chyba w końcu odcinasz pepowinę 😛
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Może się uda 😘
PolubieniePolubienie
Jakie „zasmęciłam”? Takie mądre przemyślenia i wnioski…
Co do obaw pt „nie potrzebujemy Cię” czy „nie tęsknilismy” – zapomnij 😄
A taki czas dla siebie dobrze Ci zrobi! …i całej reszcie też 😉 😘
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ps. …choć przyznaję się bez bicia, że stresa miałam podobnego gdy jechałam na kilkudniowe szkolenie 😜 takie tam matczyne schizy 😂
PolubieniePolubienie
Wszystko było tak jak mówisz 🙂
PolubieniePolubienie