Od jakiegoś czasu piszę ze znajomym, o życiu, o pracy i dzisiejszych czasach, o miłości… Zebrałam kilka fragmentów w jedną całość…
ON : „Byłem na koncercie z rodzicami, trwał około 2 godzin z groszami, wychodząc spotkaliśmy moją koleżankę z liceum, z nowym partnerem, więc poszliśmy na drinka. W trakcie wieczoru koleżanka, opowiedziała bliżej co u niej. W skrócie związała się z gościem, który był skończoną kanalią, a na początku był oczywiście idealny. Szarmancki, czuły, opiekuńczy, troskliwy. Po roku nagle coś zmieniło się. Jakby Doktor Jekyl i Mr Hyde :p Zaczął ją kontrolować, ograniczać itd. Skończyło się na tym, że facet wyprowadził się. Ona długo starała się pozbierać. Spotkała wtedy dawnego kolegę z klasy – chłopak który zawsze do niej smalił cholewy. Pojawił się i pomógł jej przetrwać najgorszy okres. Jak sama to określiła, to co ich łączy to nie jest jak pierdolnięcie z nieba, to jest raczej jak książka, która na pierwszy rzut oka nie powala, ale jak ją zaczynasz czytać to chcesz więcej i więcej. W końcu czuje się kochana, a to widać po kobiecie kiedy tak się czuje. Ma wtedy ten fajny wyraz twarzy, nawet kiedy mężczyzny nie ma przy niej 🙂 Powiedziała mi na sam koniec, że ona woli taką książkę niż najlepszy romans, bo wie, że ma gościa który stara się i mu zależy, oczywiście robi błędy, ale kto ich nie robi. Jak wracaliśmy do domu to tak myślałem o jej słowach i ma rację… jak Ty myślisz?”
ON: „….co do bajek Disneya – każdy z nas wychowany jest na nich i wizji księcia z bajki, idealnej kryształowej miłości, pioruna z jasnego nieba. Do tego telewizja karmi nas takimi historiami, po to aby łatwiej nam się żyło. BTW. Zauważyłem jedną zależność – jak pojawiały się kolejne części Greya, wyobrażenie kobiet zmieniało się. Ten rycerz z bajki, stawał się kontrolującym maniakiem, który umie dobrze zerżnąc w dupę tak, że sąsiedzi słyszą… Oczywiście zbiegło się to wszystko z trylogią Pokolenia Ikea i nagle zrobił się w pewnym momencie klops, bo obraz księcia został zastąpiony obrazem ruchacza. Nie mniej doceniam i szanuję, każdą kobietę, która podobnie jak i moja koleżanka, mając pewien bagaż doświadczeń, same mówią, że wolą książkę która ma 500 stron, niż nowelę na 50 stron i lepiej poznawać się przez lata, niż mieć pierdolnięcie, które potrwa 4 – 6 miesięcy a potem chuj w bombki strzelił. Cieszy mnie, że i Ty masz takie podejście, bo tzn. że jest takich kobiet więcej i nie umrę sam w samotności.”
JA: „Gray to jedna z najgorszych książek jakie w życiu czytałam – przeczytałam ją w locie, czyli jedną stronę na 10. Dno i szlam i jeszcze 5 kilo mułu. Nie mam pojęcia jak kobietom może się to podobać. Wyobraźnia wyobraźnią, ale takie coś? Przystojny, bogaty, ale lekko skrzywiony psychicznie, co oczywiście daje się naprawić. Daje się go zmienić i on się zakochuje… weź bo rzygnę tęczą. Ja wiem, że zazwyczaj marzy się o tym, czego się nie ma… Ale to już wolę bajki Disneya. Pokolenie Ikea, to też ciekawa sprawa… Jakoś wszyscy wiedzieli, że tak jest, jak on pisze, ale chyba doszło do większości dopiero teraz. Faceci to mamisynki, wysyłający zdjęcia swoich fiutów laskom i w zasadzie to tyle co mogą zaproponować od siebie, a laski to wysylikowane lale, które idą się bzykać do kibla w dyskotece, a potem zdziwione, że nie dostały pierścionka zaręczynowego. Ja się pytam gdzie jest ten środek? Ta normalność, w której chciałabym wychować dzieci? Szkoda mi ich – za te 10, 20, 30 lat domyślam się że będzie jeszcze gorzej… Jak mam ich przygotować i pomóc? Gray i Ikea to kijowi nauczyciele…”
ON: „Wiesz popularność Pokolenia Ikea oraz trylogii Greya, dowodzi jednego, że ludzie tego potrzebowali, że ktoś musiał wyciągnąć te trupy z szafy. Historia Grey’a jest ckliwa i taka totalnie nie realna, takie współczesne Pretty Woman, tylko z całym szacunkiem Julia Roberts i Richard Gere to klasa w sobie 😉 To dla osób, które chcą wierzyć, ze miłość przenosi góry + on zmienia się dla niej, a to wszystko nie musi być okraszone nawet dozą romantyzmu – wystarczy stojąca fujara i seks. Ostatnio czytałem najnowszą część Pokolenia Ikea, byłem także na wieczorze z Piotrem Czarnym i powiem, że przemiana jaką zrobił w swoich książkach, pokazuje że chyba wszyscy na tym świecie Tindera, szybkiego seksu, relacji bez uczuć, lub uczuć nietrwałych, pogubiliśmy się jako ludzie i zapomnieliśmy o tym co najważniejsze – dobro, bliskość i bezpieczeństwo. Przyznaje się, jestem fanem oglądania Instagrama, jest to taka nowoczesna wersja świerszczyka – na dobrą sprawę facet nie musi się wysilać i na odwrót wszystko tam znajdzie… Zmierzam do jednego – świat konsumpcjonizmu spowodował, że w moim odczuciu zbyt łatwo kogoś skreślić, nie dać szansy sobie itd. lepiej powiedzieć okej i wrócić do klikania na Tinderze, bo przecież tam tyle pokusy czeka na każdym rogu… Niezmiennie uważam, że nie nadaje się na te czasy i ja chcę wrócić do średniowiecza, może był bym już umierający lub na wojnie bym zginął, ale przynajmniej byłoby to bardziej realne wszystko ;-)”
JA: „Kiedyś było jakoś fajniej… Trzeba było się nachodzić żeby sobie miłość wyhodować, dzisiaj nie ma na to czasu, albo inaczej – ludziom szkoda na to czasu, bo wolą ze srajfonami chodzić przed gębą. Ja bym pochodziła… do kina i teatru, i na spacer wkoło jeziorka… Pochodziłabym tak jak na amerykańskich filmach (tak, bo to teraz tyko na filmach można zobaczyć!!!! ), ludzie chodzą, karmią kaczki w Central Parku, albo patrzą na Brooklyn Bridge nocą… Bez cienia myślenia o bzykaniu. Pochodziła bym za rękę…… W tych czasach bzykanie jest na już – klik klik i już. Chcą zaczynać od dupy strony i dziwią się, że na dupie się kończy.”
Kochajcie się każdego dnia… nie tylko dzisiaj, nie na pokaz, nie na kilka chwil a na zawsze… :*
K.
Czytam i tak sobie myślę, że ja naprawdę mam szczęscie. Ona, on , ja…. super przemyślenia. Tyle tylko, że w miłości jest jedna zasada. Jeśli zastanawiasz się choć przez mikrosekundę za co, dlaczego kochasz, to znaczy że nie kochasz. Jeśli kochasz to o tym poprostu wiesz i nie zastanawiasz się dlaczego. Ja kobieta już w pewnym wieku mogę powiedzieć napewno, że mi się udało. Oprócz tych wszystkich motyli, uniesień, nastoletnich hormonów i innych mogę powiedzieć po kilkudziesięciu latach razem, że mój mąż nest moim najlepszym przyjacielem i przyjaciólką jak idiotycznie by to nie zabrzmialo. A w sferze intymnej… nigdy tego tematu nie poruszam, to tylko nasze
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Całe szczęście, że są jeszcze takie związki i oby było ich więcej i więcej… bo to co teraz się słyszy….
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam ciepło :*
PolubieniePolubienie
Miłości nie da się opisać matematycznie, filozoficznie, a nawet poetycko. To można tylko poczuć i przeżyć (albo i nie 😉 ). Z praktyki wiem, że struktura miłości zmienia się z wiekiem (dostało mi się za to na blogu: https://bezkomentarza.wordpress.com/2019/02/06/czy-wiernosc-malzenska-mozna-podzielic-na-fizyczna-i-nie-fizyczna/#comments) Może więc nie powinniśmy opierać naszych związków tylko na niezwykłej fali uniesienia jaka towarzyszy zakochaniu się, bo te „motylki w brzuchu” bywają niewystarczające w późniejszych okresach życia.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
tak… motylki są mocno przereklamowane… Szkoda, że trzeba czasami butem po gębie dostać żeby to do nas doszło 😉 Niemniej są tacy, którzy mają to szczęście i nie dość, że mieli motylki, to po ich opadnięciu okazało się, że rzeczywiście trafili na właściwą osobę… 🙂
PolubieniePolubienie
Fajna, wciagajaca pogadanka:)A Twoje córki sa bardzo do siebie podobne, widać to pomimo strojenia min:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jako matka przyznam się, że oprócz koloru włosów i podobnego zgryzu szczek, nie umiem się dopatrzec podobieństw 😂 Dla mnie są zupełnie inne 😉 buziaki 😘
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie jestem autorytetem w tej kwestii. Chyba nigdy nie kochałam mężczyzny, tylko dzieci. A na mężczyźnie jedynie zależało mi. Trwało to chwilę jakąś tam, dopóki buciorem nie trafiło do mnie, że nie teraz.” Nie pchaj się z tym swoim zależeniem na mnie, bo jeszcze nie mam czasu dla ciebie kobieto”! Był czas, że wpadłam w zachwyt, luźnymi związkami, bez specjalnego zależenia. A teraz i tego widzę niesmak. Lecę na Maderę sama, to o czymś świadczy. Nie trafiłam przez całe życie, albo nie umiałam wypracować dobrego związku. już pozwalam sobie odpocząć od tej męki. Niech się młodzi szarpią i kochają. Siedziałam ostatnio przy stole na uroczystości rodzinnej i trzeźwa przyglądałam się, jak żona pyskacz straszny krzyczy na męża, bo jej racja najmojsza. Patrzyłam na brak szacunku w rozmowach i byłam szczerze szczęśliwa, że ja już nie muszę. Karolciu życzę Ci abyś umiała ułożyć swoje życie miłosne. Aby chłop stał się także twoim przyjacielem.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jako jedna ze stron tej powyższej rozmowy odpowiem na Twój komentarz, bo mnie zaciekawił i zaintrygował 😉 Na wstępie ja wierzę w kolejność najpierw przyjaźń damsko – męską, a później związek. Fakt nie spotkałem, lub nie udało mi się z tą właściwą osobą zbudować, wypracować (pięknego słowa użyłaś) takiej relacji, może to też jest odpowiedź dlaczego jestem w takim a nie innym miejscu życia i dzisiaj świętuje dzień singla, niemniej może kiedyś uda się. Jedziesz sama na Maderę, podziwiam bo ja nie potrafię już obecnie sam podróżować – może to efekt, że na co dzień w pracy dużo podróżuje i jeśli gdzieś wyjadę to tylko z kimś. Niemniej zgadzam się z Tobą w pełni w tej kwestii, lepiej odpuścić niż dusić się w związku w którym druga strona nie słucha tego co potrzebujemy i nie jest przyjacielem, tylko balastem, kulą u nogi, która nie rozwija tylko dołuje… i pokazuje że to moja racja jest najmojsza. Chyba nic innego na koniec nie zostaje mi życzyć jak pięknej wiosny na Maderze 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tomaszu myślę, że ta przyjaźń między ludźmi, którzy się pożądają przychodzi z czasem, nie na początku. na początku związku bardziej namietność, zmysłowość przyćmiewa i rozbrzmiewa dźwiękami miłości. jak to osiądzie w ramach małżeństwa budujecie głęboką relację z szacunkiem, zaufaniem i przyjaźnią włącznie. Ale to nieważne. Piszesz, żeś singiel, cóż jak większość z nas. Ci w związkach także. To często taka utajniona samotność. A zdarza się fajna zwyczajna relacja od motyli po szacunek z przyzwyczajeniem włącznie i kochaniem , kochaniem. mało wakacji w życiu miałam. zawsze dbałam o innych, a na mnie szkoda było pieniędzy, więc zostawałam w pięknym Gdańsku i lato spędzałam nad morzem w domu i treningach, abym czuła, że to czas dla mnie. Później zdarzył mi się wyjazd jeden, drugi. I z mężczyzną i z kobietą. Ale ja potrzebuję wyciszenia, pobycia z sobą, nie trajlowania… Spokoju. Moja córka wykupiła mi wyjazd na Cypr, samej, bo wie, że tego potrzebuję. Nie doszedł do skutku, bo nie zebrała się grupa. Wymieniłam na Maderę. Lubię chodzić sama do kina, filharmonii i opery. Nie czuje się dziwnie, jak niektórzy twierdzą. Idę do opery, aby poznać ją a nie przytulić ramieniem do kogoś. Nie potrzebuję mieć z kim popapużkować. Chcę poznać film, to potrzebuję filmu nie chłopa. Może zrobiłam się zgorzkniała. Ale bycie z kimś kojarzy mi się z trudem. A ja już niezwykle zmęczona życiem jestem. Chcę odpocząć od wszelakich relacji. Tobie życzę, tego co potrzebujesz, tylko uważaj o czym marzysz, bo może się spełnić. Serdecznie pozdrawiam. U mnie plecy proste, pierś do przodu, głowa uniesiona.. i odważnie, już ze spokojem kroczę przez świat. Basia
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Basiu Ty wiesz, że Ci zazdroszczę, no nie? 😉😘 buziaki
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jesteś refleksyjną Dziewczyną. Do wielu mądrości życiowych doszłaś o połowę szybciej niż ja. I co teraz zrobić? Mądrze byłoby odpuścić, jak Basia, ale jestem młoda. No to się męczę, przecież muszę być kochaną mamą. I jesteś One są najważniejsze, Twoje Okruszki. Na twoją wolność wewnętrzną przyjdzie czas. Będzie jeszcze pięknie, zobaczysz!
PolubieniePolubienie
Doświadczenie i przeżyte lata mocno otwierają niektórym oczy. Bo to właśnie o ten szacunek, czas i przyjaźń chodzi. Większość nie potrafi tego dać a oczekuje o wiele więcej w zamian… Przykre to.
U mnie będzie dobrze 🙂 Wiem to 🙂 *
PolubieniePolubione przez 1 osoba
U mnie też, samej!!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo fajne przemyślenia 😀 Podoba mi się taka niekonwencjonalna forma mówienia o walentynkach. Bądź co bądź…samo życie 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czasami lepiej inaczej niż wszyscy 😉
PolubieniePolubienie
Chciałam dodać do tej dyskusji coś mądrego… ale nic tu więcej nie wymyślę. Tym bardziej, że po czternastu latach małżeństwa nadal mam motyle w brzuchu i tylko czasami znów są gąsienicami, robalami, które trochę jakby uwierają… wtedy potrzebują czasu, w kokonach z codzienności, cierpliwości i tkania miłości dojrzalszej aby ponownie rozwinąć skrzydła… i to jest możliwe.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mówisz, jeszcze nie zdechły motylki?😉 😂 Szacun kochana. Jest tak jak piszesz… codzienność potrafi zabić wszystko, mało jest natomiast ludzi, którzy potrafią dbać o motyle… by żyły ciągle i ciągle. 😘😘😘
PolubieniePolubienie
No właśnie DBAĆ, to istota sprawy. O drugią połowę, o miłość… Samo nie przychodzi, nie jest dane raz na zawsze ❤️🐔
PolubieniePolubienie
Miłość miłością, ale wydaje mi się, ze większe znaczenie ma wiara w to, ze na koniec dnia to właśnie ta druga połowa będzie przy tobie. Jak przestaje się wierzyć, to i miłość nie pomoże. Kochać można jeszcze nawet długo po rozstaniu, ale rozstać się czasem należy pomimo miłości. Natomiast największe uczucie odkryłam dopiero po urodzeniu dzidziusia i to jest największa Walentynka od losu 🥰 fajny wpis, na zasadzie dialogu, bardzo mi się spodobał 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Masz rację – chcemy aby ktoś był przy nas, szkoda, że tak ciężko kogoś znaleźć. Dla mnie też największą miłości są dzieci… nawet nie umiem sobie wyobrazić życia bez ich miłości 🙂
PolubieniePolubienie